Forum Curacao&Spółka Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Midnight Sun

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Curacao&Spółka Strona Główna -> Kącik Szalonych Grafomanek
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Winniefred
Szpieg jej królewskiej mości
PostWysłany: Nie 22:01, 04 Sty 2009 Powrót do góry
Szpieg jej królewskiej mości

Dołączył: 23 Lip 2008

Posty: 794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z fabryki czarnych fortepianów

ekhm... Very Happy A zresztą wiadomo o co chodzi Wink


Stephenie Meyer
Midnight Sun







/Jeśli tłumaczenie można dedykować, to …/


Dla Wiedźmy, Jędzy i Anielicy





1. Pierwsze spotkanie

Był to czas w ciągu dnia, kiedy marzyłem, by móc zasnąć.
Liceum.
Czy czyściec to dobre słowo? Jeśli istniała jakaś droga odkupienia moich grzechów, to coś takiego powinno się do niej zaliczać w pewnym sensie. Nuda nie była czymś, czego zdołałem się pozbyć; każdy dzień zdawał się być niemożliwie bardziej monotonny od poprzedniego.
Wydaje mi się, że to właśnie była moja forma snu – jeśli sen może zdefiniowany jako stan apatii między okresami aktywności.
Wpatrywałem się w pęknięcia biegnące przez tynk w najdalszym kącie stołówki, wyobrażając sobie tworzony przez nie schemat, którego tam nie było. Był to jedyny sposób, by wyciszyć głowy, które paplały przepływając strumieniem przez moją głowę.
Kilkaset tych głosów zlekceważyłem z nudów.
Jeśli chodzi o ludzkie myśli, to zdążyłem już nasłuchać. Dziś wszystkie myśli były skupione na błahych osobistych dramatach, z wyjątkiem tych dotyczących pojawienia się nowego ucznia. Chwilę zajęło przygotowanie do ich napływu. Zobaczyłem nową twarz przewijającą się kolejne myśli pod różnym kątem. Tylko zwyczajna ludzka dziewczyna. Podniecie wywołane jej przyjazdem było irytująco przewidywalne – jak wpatrywanie się w błyszczące przedmioty przez dzieci. Połowa zbaranianych facetów już wyobrażała sobie siebie zakochanych w niej, tylko dlatego, że była czymś nowym do oglądania. Postarałem się skuteczniej wyciszyć te głosy.
Tylko cztery głosy starałem się blokować raczej z grzeczności niż z niesmaku: moją rodzinę, moich dwóch braci i dwie siostry, którzy byli przyzwyczajeni do braku prywatności w mojej obecności co rzadko okazywali w myślach. Dawałem im tyle prywatności, ile byłem w stanie. Starałem się nie słuchać, skoro mogłem im tym pomóc.
Próbowałem jak mogłem, ale nadal… wiedziałem.
Rosalie myślałam, jak zwykle o sobie. Dostrzegła odbicie swego profilu w czyjejś szklance i zamyśliła się nad swoją doskonałością. Umysł Rosalie był jak płytki basen z nielicznymi niespodziankami.
Emmet ze wściekłością rozpamiętywał swoją klęskę w siłowaniu na rękę z Jasperem, którą poniósł zeszłej nocy. Całą swą, bliską wyczerpania, cierpliwość zużył na wstrzymanie się z żądaniem rewanżu. Nigdy nie czułem się natrętnie słuchając myśli Emmeta, ponieważ on nigdy nie o rzeczach, o których nie mógłby głośno powiedzieć. Czułem się winny czytając w umysłach innych tylko te rzeczy, o których oni z własnej woli by mi nie powiedzieli. Jeśli umysł Rosalie był jak płytki basen, to Emmeta był jak przejrzyste jezioro.
A Jasper … cierpiał. Zauważyłem to ze zdziwieniem.
- Edward .Alice przywołała me imię w myślach przyciągając moją uwagę. Dawało to taki sam efekt jak zawołanie mnie na głos. Byłem zadowolony, że moje imię wyszło już z mody – to było irytujące, kiedy ktokolwiek myślał o jakimś Edwardzie, mój umysł reagował automatycznie…
Moja głowa nie odwróciła się w jej stronę. Alice i ja byliśmy dobrzy w
prowadzeniu z sobą rozmów. Rzadko kto był w stanie przyłapać nas na rozmowie. Dalej wpatrywałem się w linie na tynku.
Jak on się trzyma? Zapytała mnie.
Zmarszczyłem brwi, zmieniając przy tym lekko wyraz moich ust. Nic nie mogło dać cynku reszcie. Z pewnością mogłem marszczyć czoło z nudów.
Myśli Alice brzmiały alarmująco i zobaczyłem w jej umyśle, że obserwuje Jaspera w swojej wizji. Jest jakieś niebezpieczeństwo? Wybiegła myślą w najbliższą przyszłość, przeglądając pobieżnie źródło mojego zachowania.
Powoli przekręciłem głowę w lewo, jakbym patrzył na cegły w ścianie, a potem ponownie w prawo, wracając do rys na suficie. Tylko Alice wiedziała, że pokręciłem głową.
Uspokoiła się. Daj znać jeśli zacznie się źle dziać.
Poruszyłem tylko oczyma, w górę ku sufitowi i z powrotem w dół.
Dzięki, że to dla mnie robisz.
Byłem zadowolony, że nie mogę jest odpowiedzieć na głos. Co bym powiedział? ,,Cała przyjemność po mojej stronie?” Czy naprawdę potrzebne jest takie eksperymentowanie? Czy nie bezpieczniej by było po prostu przyznać, że on może nigdy nie być stanie poradzić sobie z pragnieniem w taki sposób jak reszta z nas i nie wciskać mu ograniczeń? Dlaczego mamy igrać z katastrofą?
Minęły już dwa tygodnie od naszej ostatniej wycieczki-polowania. Nie sprawiało nam to jakiejś wielkiej trudności. Tylko okazjonalnie przysparzało nieco niewygody – jeśli jakiś człowiek podszedł za blisko, czy wiatr powiał w nieodpowiednią stronę. Ale ludzie rzadko podchodzili za blisko. Ich instynkt podpowiadał im to, czego ich rozumy zapewne nigdy nie zrozumieją: byliśmy niebezpieczni.
A Jasper był obecnie bardzo niebezpieczny.
W tym momencie mała dziewczyna zatrzymała się przy ostatnim ze stołów stojących najbliżej nas, przerywając rozmowę z koleżanką. Odrzuciła do tyłu swoje krótkie, jasne włosy, przeczesując je palcami. Ciepły powiew jej zapachu popłynął w naszym kierunku. Byłem przyzwyczajony do uczuć, jakie wzbudzał we mnie ten zapach – suchy ból w moim przełyku, przenikliwe pragnienie drążące żołądek, odruchowe napięcie mięśni, nadmiar jadu spływający do mych ust…
Wszystko było normalne, przeważnie łatwe do zignorowania. Ale teraz było trudniej, odczucia były silniejsze, zdwojone, ponieważ obserwowałem reakcję Jaspera. Podwójna żądzą, o wiele silniejsza od tylko mojej.
Jasper pozwolił swej wyobraźni wyrwać się z narzuconych jej ograniczeń. Wyobraził sobie to – siebie wstającego ze swojego miejsca obok Alice i stającego obok drobnej dziewczyny. Myślał o pochyleniu się nad nią, jakby zamierzał wyszeptać jej coś do ucha i pozwalającego swym wargom dotknąć łuk jej szyi. Wyobrażał sobie jakie uczucia wywoła w nim przepływ gorącej krwi pod jej cienką skórą …
Kopnąłem w jego krzesło.
Nasze spojrzenia spotkały się na minutę, potem spuścił wzrok. Byłem w stanie usłyszeć wstyd i bunt w jego głowie.
- Przepraszam.- wyszeptał.
Wzruszyłem ramionami.
- Nie zamierzałeś nic zrobić, - szepnęła do niego Alice, kojąc jego rozgoryczenie. – Widzę to.
Powstrzymałem grymas, który mógłby ujawnić jej kłamstwo. Trzymaliśmy się razem, Alice i ja. Nie było to łatwe, kiedy słyszało się głosy czy widziało się wizje przyszłości. Dwoje dziwaków wśród tych, którzy byli już wystarczająco nienormalni. Chroniliśmy nawzajem swoje sekrety.
- Trochę pomaga, jeśli myślisz o nich jak o ludziach – zasugerowała Alice, jej wysoki, melodyjny głos był zbyt szybki, by ludzkie uszy zdołały go zrozumieć, choćby nawet były na tyle blisko, by go usłyszeć. – Ma na imię Whitney. Ma malutką siostrę, którą uwielbia. Jej matka zaprosiła Esme na tamto przyjęcie, pamiętasz?
- Wiem kim jest – stwierdził lakonicznie Jasper. Odwrócił wzrok i wpatrzył się w jedno z małych okien, które znajdowały się tuż pod okapem wokół całej sali. Ton jakim to stwierdził zakończył rozmowę.
Powinien tej nocy zapolować. To niedorzeczne, by tak ryzykować, starając się wypróbować swą siłą, czy budować wytrzymałość. Powinien zaakceptować swe ograniczenia i starać się nad nimi pracować. Jego wcześniejsze przyzwyczajenia nie sprzyjały wybranemu przez nas stylowi życia; nie powinien na siebie w ten sposób naciskać.
Alice rozejrzała się cicho i wstała, zabierając swoją tacę z jedzeniem – swój rekwizyt, jakim była – i odeszła zostawiając go z nami. Wiedziała, kiedy będzie miał dość jej zachęt. Chociaż Rosalie i Emmet wyraźniej wyrażali swój związkiem, to Alice i Jasper znali swoje nastroje i potrafili przewidzieć wzajemnie swoje reakcje, tak dobrze jak własne. To jakby potrafili sobie czytać w myślach, ale tylko w swoich wzajemnie.
Edward Cullen.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Florentynka
Tajniak w okularkach
PostWysłany: Pon 16:53, 05 Sty 2009 Powrót do góry
Tajniak w okularkach

Dołączył: 18 Lip 2008

Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

o! ja jestem pierwsza w kolejności do dedykacji ;P

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Winniefred
Szpieg jej królewskiej mości
PostWysłany: Pon 17:17, 05 Sty 2009 Powrót do góry
Szpieg jej królewskiej mości

Dołączył: 23 Lip 2008

Posty: 794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z fabryki czarnych fortepianów

Ooo Exclamation Naprawdę Exclamation Very Happy Odpowiada tłumaczenie, czy nie? Bo jak nie... zabije Dalszy ciąg - zobaczy się...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Winniefred
Szpieg jej królewskiej mości
PostWysłany: Pon 17:34, 26 Sty 2009 Powrót do góry
Szpieg jej królewskiej mości

Dołączył: 23 Lip 2008

Posty: 794
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z fabryki czarnych fortepianów

No i nic z tego nie wyszło Exclamation Tłumaczenie znalazło się samo. Jak już to przeczytacie, to temat usuwam. Ale screena Flor's wypowiedzi zostawię Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Winniefred dnia Wto 14:14, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Florentynka
Tajniak w okularkach
PostWysłany: Pon 22:49, 26 Sty 2009 Powrót do góry
Tajniak w okularkach

Dołączył: 18 Lip 2008

Posty: 454
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Nie!! Nie wolno kasować, ja naprawdę nic nie poradzę na to,że lubię czytać coś wielokrotnie Razz

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Curacao&Spółka Strona Główna -> Kącik Szalonych Grafomanek Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare